5000 km, 9 panstw i bezcenne wrazenia

Polska - Niemcy - Francja - Hiszpania - Monako - Wlochy - Szwajcaria - Lichenstain - Austria - Niemcy - Polska

Wszystko zaczelo sie w niedziele o 3 nad ranem. O tej godzinie wyruszylismy z Wroclawia i kierowalismy sie na niemieckie autostrady. Ogolnie rzec biorac w Niemczech nic ciekawego nie zwiedzilismy - tylko dlugie i szerokie autostrady :) Co najwazniejse - darmowe autostrady. Im dalej tym drozej i juz we Francji zaczely sie bramki na autostradach - chyba jedne z najdrozszych w Europie. Nalezy to wziac pod uwage podczas robienia kosztorysu podrozy. Owszem, mozna jechac darmowymi drogami ale ich nie polecamy - widoki niczym z horrorow gwarantowane. We Francji naszym oczom ukazalo sie opuszczone miasteczko gdzie na ulicach nie bylo zywej duszy a przez droge przelatywaly tylko gazety i kawalki wysuszonych krzewow (nie wiem jak to nazwac ale ten motyw jest bardzo popularny w horrorach na pustyni :) ). Postoje robilismy tylko na wiekszych parkingach i stacjach benzynowych. Warto wziac pod uwage to, ze we Francji jest malo stacji benzynowych przy autostradach (o wiele mniej niz w Niemczech). Paliwo jest tez troszke drozsze niz u naszych sasiadow. Po przejechaniu 1100 km pierwszego dnia postanowilismy wypoczac w hotelu i zebrac sily na nastepny dzien. Spalismy w Besancon w Ibisie, ktorego standard jest o wiele nizszy niz w Polsce. Nastepnego dnia moglismy jechac trzema trasami: przez Lyon, przez Clermont Ferrand i trasa pomiedzy nimi, czyli przez Średnie Pireneje.
Wybralismy droge przez Średnie Piereneje i dalej przez wiadukt Millau (najwyzszy most na swiecie). Moze z daleka fajnie on wyglada ale jak juz na niego wjedziemy to po bokach widzimy tylko 1,5 metrowe sciany zabezpieczajace przed bocznymi podmuchami wiatru. Placac 8 e za przejazd oczekiwalismy czegos wiecej niz mostu Millenijnego we Wroclawiu. Z Millau zostalo nam ok 1,5 godziny jazdy do Hiszpanii. Warto przed granica Hiszpanska zatankowac auto, gdyz mamy zle wspomnienia z paliwem zakupionym w Hiszpanii. Idzie jak woda :) Nie wiadomo czy to przez jakosc paliwa czy moze czynniki zewnetrzne ale paliwo jest o wiele tansze niz w innych krajach - kosztuje prawie tyle samo co w Polsce po podwyzkach :D Praktycznie przez cala droge mielismy piekna pogode az do wjazdu do Hiszpanii gdzie przywital nas deszcz i kolejne bramki na autostradach ...
Ograniczenia predkosci do 120 ale i tak Hiszpanie jezdza szybciej - ale obcokrajowiec napewno bedzie inaczej traktowany przy ewentualnym przewinieniu. Nigdzie nam sie nie spieszylo wiec jechalismy zgodnie z przepisami az wkoncu dojechalismy do Barcelony, ktora byla naszym najdalej wysunietym punktem podrozy. Dojechalismy ok 21 ale ulice i tak byly pelne samochodow a znalezienie miejsca do parkowania graniczylo z cudem. Tu nie ma bezplatnych parkingow :O Wszelkie proby postawienia auta w miejscu gdzie w Polsce nikt by sie nie przyczepil konczyly sie odholowaniem samochodu na parking policyjny (co wiaze sie z oplata 200e za dobe). Pierwszego dnia jezdzilismy ponad godzine w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania auta na noc. Wkoncu sie udalo i stanelismy na "niebieskiej" linii, na ktorej moglismy stac do 9 rano. W ramach wyjasnienia- w Barcelonie sa porobione parkingi wzdluz niektorych blokow ale sa one oznaczone trzema kolorami: zolty, zielony i niebieski. Zolty oznacza postoj do 15 min , zielony - parking bezplatny dla mieszkancow (abonament) lub platny dla przyjezdnych ale maks 2 godziny (co dwie godziny trzeba chodzic do parkomatu i oplacac kolejne 2 h), bezplatny w nocy od 18 do 9 i parking niebieski platny dla kazdego - maks 2 godz ale jest on bezplatny w godz 14-16 i w nocy od 18 do 10. Sa tez parkingi podziemne ale one ksztaltuja sie w cenach 25-40 e za dzien.

cdn